Małgorzata Grzywacz

Dzierganie, dłubanie, knittowanie, strickowanie… Nazw jest wiele, ale wciąż chodzi o robienie na drutach. Obecnie świat zalewają chińskie, nie zawsze dobrze wykonane towary. W tych warunkach robótki ręczne, zwłaszcza dzierganie, przeżywają swój renesans. Powodów, dla których tak się dzieje, jest wiele:
1. samodzielnie wykonana praca daje satysfakcję oraz poczucie dumy z osiągnięcia nowych umiejętności (powstaje coś z niczego – ze zwykłej nitki, wełny – sweter, chusta…);

2. rzeczy zrobione własnoręcznie są wartościowsze, bo wykonane z dobrych materiałów, z precyzją i starannością, a przede wszystkim … z sercem (dlatego mówi się, że są droższe od tych wykonanych w Chinach);
3. zrobione naszymi rękami dzieła to doskonały pomysł na prezent na różne okazje. Zobaczyć uśmiech na twarzy osoby obdarowanej – bezcenne;
4. dzierganie nie wymaga wielkiej uwagi jak robótki szydełkowe (po osiągnięciu wprawy można też jednocześnie czytać ;));
5. noszenie dzianin wykonanych z wełny jest zdrowe (o tym w następnym poście ;));

6. robienie na drutach jest coraz bardziej popularne i modne wśród młodych kobiet – wbrew pokutującej w społeczeństwie opinii, że to zajęcie dla starszych pań na emeryturze;
7. dzierganie to pożyteczne zajęcie na długie wieczory. Pożytek polega na tym, że rodzina jest przyodziana w piękne wyroby, a mąż zadowolony z pracowitej, zaradnej, kreatywnej żony, która spędza czas na pracy przynoszącej korzyści w postaci sweterków, czapek, szalików czy skarpet albo – często – w postaci pieniędzy zaoszczędzonych bądź zarobionych (rękodzieło może być źródłem dodatkowego dochodu dla rodziny, patrz: działalność nierejestrowana);
8. dzierganie pobudza wyobraźnię, poprawia zdolności matematyczne i językowe (tłumaczenie opisów wzorów w obcym języku), a dodatkowo – uspokaja i relaksuje…