“Matka królów” – Elżbieta Rakuszanka (Habsburżanka)
Jestem pod wrażeniem losów i hartu ducha pewnej dzielnej kobiety – żony naszego króla – Kazimierza Jagiellończyka. Jej historię poznałam bliżej zupełnie przypadkowo…
Wertując książki w księgarni w oczy wpadła mi pozycja o intrygującym tytule „Brzydka królowa – nieurodziwa księżniczka, która została matką królów”. Postanowiłam kupić ją w ciemno i poznać bliżej tę niezwykłą babeczkę.
Powieść, w moim odczuciu, okazała się mniej porywająca niż obiecywał tytuł: toporna w odbiorze i mało potoczysta. Jednak ujęcie historycznego tematu z kobiecej perspektywy bardzo mi się spodobało. Autorka – Victoria Gische – zasługuje na brawa za pomysł!
Ale wróćmy do naszej brzydkiej królowej – kobiety, która mimo iż była księżniczką, miała bardzo ciężkie dzieciństwo i młodość. Zaznała znoju i tułaczki. No i na dodatek nie była super laską, delikatnie mówiąc… Urodę i gibkość utraciła z powodu trudnych warunków życia. Z powodu gruźlicy kości, na którą chorowała w dzieciństwie jej sylwetka była dotkliwie zdeformowana. Szpeciła ją również poważna wada zgryzu.
Łatwo nie było, bo od księżniczek wymaga się, żeby chociaż przyjemne dla oka były… Jakby nie patrzeć, uroda pomaga w małżeństwie i polityce… przynajmniej na starcie. 😉
„Książę z bajki” początkowo zachwycony nie był, ale stanął na wysokości zadania i nie uciekł sprzed ołtarza, choć ślub troszkę się opóźnił. Kazimierz nie wiedział wtedy jeszcze, że Elżbieta miała charakter, spryt i pokorę.
Potrafiła swoją mądrością i ujmującą łagodnością zdobyć serce mężczyzny… i króla. Nie wynosiła się nad męża, mimo iż sama pochodziła z wysokiego rodu Habsburgów, ale lojalnie wspierała go we wszystkich przedsięwzięciach.
Powoli i skutecznie rozkochała go w sobie. Ich małżeństwo zasłynęło ze zgodności. Elżbieta towarzyszyła Kazimierzowi w podróżach, nawet gdy była w ciąży.
Gotowa była do poświeceń i ciężkiej pracy. Nauczyła się nawet języka polskiego, aby móc rozmawiać z mężem bez google translatora! 🙂
Urodziła królowi trzynaścioro dzieci, z czego aż czworo zostało obsadzonych na europejskich tronach, a wszystkie córki zostały dobrze wydane za mąż! To jest dopiero sukces wychowawczy!
Jej postawa przywiodła mi na myśl biblijny ideał kobiecości mądrej, z „ukrytym klejnotem serca”.
Jest bardzo prawdopodobne, że Elżbieta czytała Pismo Święte – znała łacinę, język Wulgaty, no i jej teściowa, to przecież słynna królowa Zofia!
To właśnie Zofia Holszańska, czwarta żona Władysława Jagiełły zleciła tłumaczenie Biblii na język polski! I tak się złożyło, że przekład został ukończony w czasie (1453-1455), kiedy Elżbieta została królową i rozpoczęła naukę języka polskiego. Był to prawdziwy, gorący dworski bestseller i ewenement na skalę światową!
Nie ma pewności, czy kapelanowi królowej udało się przetłumaczyć (z Wulgaty w oparciu o wzory staroczeskie) całe Pismo, na pewno Stary Testament. Do dziś zachowały się niestety tylko pojedyncze karty Biblii szaroszpatackiej…
Elżbieta, „matka królów”, z pewnością była kobietą bardzo pobożną i z wiary czerpała swoją mądrość, pokorę i system wartości.
Historia jej życia naprawdę mnie zachwyciła! Myślę, że jej postawa i siła charakteru może być inspiracją dla wielu współczesnych kobiet, nie tylko chrześcijanek. Wiele z nas ulega zgubnej pogoni za atrakcyjnością, próbuje dopasować wygląd zewnętrzny do modowych trendów, katuje się dietami i tonami kosmetyków (które nie są obojętne dla zdrowia!), a zapomina o prostej prawdzie, którą tak wyraziście potwierdza życie naszej brzydkiej królowej:
„Historia magistra vitae est.”