Dominika Przykucka

Pewnie wielu z was kojarzy słowa piosenki z tytułu artykułu, które zapowiadają początek pięknej przygody z myciem zębów. Od najmłodszych lat pamiętam fluorowanie zębów, małe pasty do zębów również z fluorem, które miały wzmocnić szkliwo i pomóc zębom zdrowo rosnąć.
Od tamtego czasu dużo zmieniło się w świadomości ludzi w kwestii potencjalnej szkodliwości wspomnianego wcześniej fluoru. Wielu z nas coraz częściej sięga po pasty i proszki, które są wolne od tego związku, bojąc się jego toksycznego działania. Ale czy rzeczywiście jest się czego bać ? Co można wyczytać w artykułach, w których fluor owiany jest złą sławą ?

Jeśli wpiszemy w wyszukiwarkę frazę „szkodliwość fluoru”, to możemy wręcz utonąć w gąszczu przeróżnych artykułów na ten temat. Mnie zainteresowała publikacja naukowa napisana przez panie z Zakładu Biochemii Ogólnej Katedry Biochemii ze Śląskiego Uniwersytet Medycznego z Zabrza, w której przeciwstawiają sobie korzystne i szkodliwe działanie fluoru na organizm ludzki. Najważniejszym wnioskiem, który można wysnuć po przeczytaniu tego artykułu, jest fakt, że sama pasta do zębów z fluorem nie jest złem w czystej postaci, ale w połączeniu z innymi produktami zawierającymi fluor może zatruć ludzki organizm , a efekty tego są naprawdę przerażające. Skutki obejmują rozkład i zaburzenie funkcjonowania całego ciała. Fluor zwiększa też wchłanianie szkodliwego glinu do organizmu. Warto więc ograniczyć fluor do minimum i zrezygnować z pasty do zębów, nici czy płukanek do ust, by nie były one naszym gwoździem do trumny. W czasach, w których królują produkty przetworzone, nasycone po brzegi sztucznymi aromatami i barwnikami oraz zanieczyszczenie środowiska, bardzo łatwo o przedawkowanie fluoru.
Link do tej ciekawej publikacji zamieszczam poniżej : https://ptfarm.pl/pub/File/Farmacja%20Polska/2009/9/04%20%20Fluor.pdf
Skoro pasty z fluorem mogą nam zaszkodzić, to czy mamy jakieś alternatywy? Oczywiście, jest kilka możliwości pielęgnacji naszych zębów, które pomogą nam w codziennej walce o zdrowy uśmiech.

SKLEPOWA PASTA BEZ FLUORU:
To chyba najprostsze rozwiązanie-gotowa pasta bez fluoru , przy której nie musimy nic robić…Ot taki już kompletny produkt , który leży na półce w sklepie i czeka na swojego nowego właściciela. Pasty bez fluoru mogą mieć różne dodatki smakowe, przez co ich smak może się różnić od tradycyjnej miętowej, do której jesteśmy przyzwyczajeni. Często występuje smak ziołowy, cynamonowy, cytrynowy, a zamiast szkodliwego dodatku fluoru często mamy w składzie KSYLITOL, który ponoć świetnie wzmacnia szkliwo zębów.
GOTOWY ZIOŁOWY PROSZEK DO CZYSZCZENIA ZĘBÓW:
Proszek do zębów jest wygodny w użyciu i wydajny, gdyż nanosimy jedynie niewielką ilość na szczoteczkę .W przeciwieństwie do pasty łatwiej nam będzie zużyć cały produkt do ostatniego ziarenka bez konieczności rozcinania opakowania i zbędnego kombinowania. Działa jak delikatny peeling dla zębów, który ma za zadanie skutecznie wyczyścić wszystkie osady i brud. Wygodne, małe pudełeczko po proszku możemy później wykorzystać do innych celów. Minusem może być to, że proszek się nie pieni, do czego jesteśmy przyzwyczajeni przy używaniu zwykłej pasty do zębów. Ziołowe proszki dobrze czyszczą i pomagają łagodzić stany zapalne jamy ustnej, bóle i wykazują właściwości antyseptyczne.
Dość zabawnym zbiegiem okoliczności jest fakt, że składniki, które polecałam do zrobienia domowych dezodorantów, nadają się również do czyszczenia zębów.
PASTA Z SODY OCZYSZCZONEJ I WODY UTLENIONEJ:
Wystarczy wysypać trochę sody na dłoń i dodać nieco wody utlenionej tak, by uzyskać gęstą pastę. Gotową pastę należy nabrać na szczoteczkę i umyć nią zęby. Dla mnie słony smak tej mieszanki jest nie do przejścia…Używałam tego sposobu jedynie w sytuacjach awaryjnych, kiedy pod ręką brakło pasty do zębów, za to mój mąż jest wielkim fanem tej prostej mieszanki i używa jej już któryś rok. Soda ładnie czyści zęby, delikatnie wybiela, a dodatek wody utlenionej dobrze działa na dziąsła i dezynfekuje jamę ustną. Polecam wielbicielom słonych smaków i prawdziwym twardzielom Słyszałam, że mycie zębów taką mieszanką bardzo niszczy szkliwo.

PASTA Z OLEJU KOKOSOWEGO:
Pasta z oleju kokosowego to jedna z najpopularniejszych mieszanek. Jako bazę stosujemy nierafinowany olej kokosowy, a jeśli chodzi o dodatki, to można tu nieźle zaszaleć! Olej kokosowy zabija bakterie oraz wybiela zęby, no i jest całkiem przyjemny w smaku, chociaż trzeba się z początku nieco przyzwyczaić do lekko tłustego posmaku w ustach. Jeśli chodzi o dodatki, jakie możemy zastosować, to na liście mamy:
- olejki eteryczne – kilka kropli. Najlepiej wybrać takie o działaniu bakteriobójczym, np. cytrynowy, z drzewa herbacianego, goździkowy.
- soda oczyszczona – nada odpowiednią konsystencję paście, ma właściwości wybielające i odkażające.
- przyprawy – dosłownie szczypta jako dodatek: np. kurkuma – ma właściwości wybielające, pomaga zachować zdrowe dziąsła, cynamon- pomaga uniknąć powstawania ubytków w zębach, a imbir- ma silne właściwości przeciwbakteryjne i odświeżające.
- węgiel aktywny – pięknie wybiela zęby, jednak chodzą słuchy, że może zniszczyć szkliwo zębów, dlatego stosowałabym go z umiarem. Zbyt dużo węgla w mieszance może sprawić, że ciężko będzie wypłukać czarny osad z zębów, a dodatkowo możemy narobić trochę bałaganu w łazience;)
- glinka – glinki mają właściwości bakteriobójcze i ściągające. Można użyć dowolnej glinki lub miksu glinek.
- ksylitol – wzmacnia szkliwo zębów i chroni przed próchnicą oraz osadzaniem się płytki nazębnej.
- sól morska lub himalajska drobno zmielona – jest dobrym „ścierakiem”. Zabija bakterie, dezynfekuje, tworzy korzystne środowisko w jamie ustnej.

Każdy z dodatków można teoretycznie stosować jako pojedynczy sposób na mycie zębów, jednak lepiej wykorzystać jak najwięcej tych ciekawych składników do tworzenia jednej, wieloskładnikowej papki. Celowo nie podaję proporcji, gdyż można eksperymentować z dodatkami i gęstością naszej mieszanki, jednak zazwyczaj przyjmuje się, że stosunek oleju do sody wynosi 2:1.
W Internecie znalazłam takie oto ciekawe przepisy na dwie pasty: jedna ziołowa, a druga ze zmielonymi kasztanami. Przyznam, że nie wypróbowałam żadnego z nich, ale być może dla którejś z was będą inspiracją do eksperymentów na tym polu. Sezon na kasztany jest teoretycznie za nami, ale być może ostały się wam w domu jakieś, które możecie wykorzystać do tej mieszanki.
PASTA ZE ZMIELONYMI KASZTANAMI
1 łyżeczka zmielonych kasztanów 1 łyżka sody oczyszczonej 1 łyżka białej glinki ok. 10 kropli olejku miętowego Kasztany obrać ze skórki, zmielić miąższ na papkę, dodać pozostałe składniki. Pastę przełożyć do szklanego słoiczka/pudełeczka.

PROSZEK Z ZIÓL WEDŁUG SVOBODY
( Przepis pochodzi z książki „Piękna z natury”)
5 łyżeczek kory dębu
3 łyżeczki czarnego pieprzu
2 łyżeczki soli morskiej lub kamiennej
1 łyżeczka kurkumy w proszku
¼ łyżeczki olejku z drzewa herbacianego
Zioła i przyprawy należy zmielić w młynku na proszek, dodać sól i olejek, przechowywać całość w szczelnie zamkniętym pudełeczku.
Zachęcam was do tego, by spróbować stworzyć swoją „mieszkankę idealną”, która z powodzeniem zastąpi chemiczne pasty sklepowe. Warto zadbać o piękny, zdrowy uśmiech… naturalnie!