„Wodnikowe Wzgórze” autorstwa Richarda Adamsa to książka, po którą sięgnęłam po obejrzeniu z dziećmi serialu na Netflixie. Serial ten na tyle mnie zaintrygował, że postanowiłam sprawdzić, jaka jest książka, czy lepsza, jak to często bywa, od produkcji filmowej? I nieważne, że opowieść dotyczy królików oraz skierowana jest raczej do młodzieży. Temat na tyle mnie zaciekawił, przygody królików na tyle wciągnęły, że musiałam tę książkę przeczytać. I tak, książka jest o wiele ciekawsza od produkcji filmowej.
Pisząc raczej dla młodzieży, mam na myśli to, że spokojnie zaciekawi się nią nastolatek, aczkolwiek to starszy odbiorca będzie nią w pełni usatysfakcjonowany, znajdując mnóstwo metafor odnoszących się do naszego świata – mechanizmów politycznych, ustroju totalitarnego, hierarchii czy przywództwa, czerpania siły z wiary w nadprzyrodzone moce, czy poczucia jedności z innymi, wspólnego dążenia do wolności i samostanowienia, niepoddawania się przeciwnościom i nieporzucania nadziei.
Richard Adams opisał losy grupy królików, która spodziewając się niebezpieczeństwa opuszcza swoją znaną i bezpieczną, jak dotąd, królikarnię i udaje się w nieznane. Zawierzają przy tym przeczuciom jednego z królików, małego i słabego Piątka, który roztacza przed nimi wizję Wodnikowego Wzgórza – raju, miejsca schronienia, bezpiecznego i co najważniejsze – ich własnego. Jest to powieść drogi. Bohaterowie uciekają przed niebezpieczeństwami, przeżywają niesamowite przygody, każdy z nich ma swój nietuzinkowy charakter, jedni dojrzewają do roli przywódcy – jak Leszczynek, inni, z każdą kolejną kartką, udowadniają swoją odwagę – jak Czubak, czy oddanie przyjaciołom i grupie – jak Dołek.
Książka ta stawiana jest obok takich klasyków fantasy, jak „Hobbit” J.R.R. Tolkiena czy „Opowieści z Narnii” C. S. Lewisa. Aż dziwne, bo raczej mało znana jest polskiemu czytelnikowi. Jest to cudowna, pełna napięcia historia, okraszona wspaniałymi, bogatymi opisami przyrody. Rzadko spotyka się tak niezwykłe opisy wonnych ziół, kolorowych warzyw, kwiatów, pól, wzgórz i łąk. Aż czujemy ich zapach, a promienie słońca ogrzewają nasze policzki przy czytaniu kolejnych przygód lub czujemy ten zapach burzy, towarzyszący królikom przy ucieczce z nieprzyjaznej Efrafy. Niezaprzeczalnym atutem jest język, jakim posługują się nasi uszaci bohaterowie. Poznajemy terminy, jak: Ausla,Frys, hrududu, elil czy wiele, wiele innych, które Adams wymyślił na potrzeby książki. Dodatkowo, zwyczaje królików są również opisane niezwykle szczegółowo i prawdziwie, łącznie z kopaniem norek tylko przez króliczyce, codzienną rutyną przy żerowaniu, nie wspominając o przetrawianiu bobków. Tak, można się z tej książki wiele dowiedzieć o zwyczajach tych niepozornych zdawałoby się zwierzaków.
Atutów jest wiele, niemniej jednak o ponadczasowości i walorach tej książki świadczy według mnie metafora rządów totalitarnych i terroru. Widzimy to w dwóch spotkanych przez grupę Leszczynka królikarniach: pozbawionej wolności w zamian za tuczenie przez człowieka resztkami warzyw z ogrodu – królikarni Pierwiosnka oraz rządzonej strachem, pozbawionej nadziei Efrafie, rządzonej przez Generała Czyśćca.
Książkę naprawdę warto przeczytać, by z refleksją spojrzeć na czasy i ustrój, w jakim żyjemy, by zastanowić się, czy nie jesteśmy aby tuczeni socjalem w zamian za oddanie różnych swobód lub może wprost i jawnie jesteśmy pozbawieni wolności pod przykrywką dbania o nasze dobro. Wiele możemy nauczyć się, czytając o determinacji tych małych, puchatych zwierzątek, które naturalnie nie walczą, tylko wygrzewają się przecież w słońcu, skacząc niedaleko wejścia do królikarni, bo są z natury płochliwe. Widzimy w książce tę niesamowitą ich metamorfozę. I nie możemy przejść wobec niej obojętnie. Te niepozorne króliki, które pod wodzą rozsądnego i oddanego stadu Leszczynka idą w nieznane, walczą z elilami, uwalniają z klatek inne króliki, opracowują strategię, sprzymierzają się z ptakiem, poświęcają się i czerpią siłę z opowieści o dzielnym El-ahrerze – wszystko by być wolnymi i żyć w bezpiecznym miejscu, na swoim Wzgórzu, na zawsze odmienią nasze patrzenie na cenę wolności, a do książki będziemy wracać, zapewniam.